2
Kilka dni temu, na swoim blogu, Mike Cohn opublikował krótki wpis, związany z bezmyślnym wykorzystywaniem pewnych badań do uzasadnia skuteczności metod agile w ratowaniu świata naszych projektów.
Chodzi o badania Standish Group, które Jim Johnson, jeden z głównych prelegentów konferencji XP 2002 przytoczył.
Badania mówią, że:
(…)aż 64% funkcjonalności w dostarczanych produktach jest rzadko lub wcale nie używanych.
Wow! Przyznacie, że liczba ta robi wrażenie. Aż 64% rzeczy, które dostarczamy, jest niewykorzystywanych przez klienta.
„Ale można temu zaradzić. Są przecież genialne metody takie jak Scrum, które mogą to zmienić. Twoja firma musi być zwinna!”
Tak mniej więcej wygląda standardowa narracja, którą wciąż wykorzystuje całkiem sporo prelegentów, którzy usiłują sprzedać temat Scruma firmie.
Tymczasem, jak się okazuje, tak często cytowane badania – 64%, zostały przeprowadzone na czterech (!) wewnętrznych aplikacjach, które były rozwijane w czterech różnych firmach.
Ale, mimo to, wciąż są wykorzystywane jako koronny argument do zmiany do przeprowadzenia zmiany w firmie
Badania na studentach
Jeżeli mówimy o tym, jak nie-przekonywać kogoś w swojej prezentacji, wspomnę jeszcze o innej rzeczy, która mnie bardzo irytuje. Chodzi o tzw. „badania na studentach”. A w niektórych przypadkach, także badania na szczurach lub myszach.
Bo to bardzo wygodne jest. Jeżeli przytoczymy jakieś badania na poparcie naszej racji, nasz przekaz od razu jest bardziej wiarygodny. Nabiera mocy.
Zastanówmy się jednak, jak to z tymi badaniami jest. Czy uzyskane wyniki są faktycznie miarodajne? Czy badani studenci stanowią reprezentatywną próbę? Przecież część z nich bierze udział w takich badaniach, bo chce trochę zarobić albo zbiera punkty do zaliczenia jakiegoś przedmiotu.
Jeżeli badania są przeprowadzane na grupie osób, która nie podchodzi do całej sprawy serio, to czy wyniki badań mają jakieś faktyczne odniesienie do rzeczywistości? Może tak, a może nie.
Poza tym, nie zapominajmy, że badania te są prowadzone przez naukowców. I to oni, w pierwszej kolejności chcą zrozumieć i wyjaśnić to, jak działa świat. To oni formułują założenia. To im zależy, żeby wyniki popierały postawioną tezę.
Jak przekonywać do Scruma?
Nie piszę tego wszystkiego po to, żeby poddawać w wątpliwość sensowność wykorzystywania badań do udowadniania waszych racji. Sam, od czasu do czasu, wykorzystuję badania w swoich prezentacjach, szkoleniach, czy warsztatach.
Posługiwanie się jednak w swojej prezentacji narracją w stylu: „(…) tyle i tyle projektów się nie udaje. Ale nie martwcie się. Jest lekarstwo! Wystarczy, że wdrożycie Scruma i wasze problemy znikną” – jest po prostu słabe.
I to już nie chodzi o pójście na łatwiznę z lansowaniem takiego rozumowania.
Chodzi o coś zupełnie innego. W przypadku Scruma, ciągle jest bardzo ograniczona liczba naukowych dowodów na wykazanie skuteczności tej metody.
Jak pytam różnych menedżerów, co ich przekonało do Scruma, co ciekawe, wcale nie podają badań Standish Group, czy tym podobnych mierników.
Ich argumentacja jest zgoła inna. I brzmi najczęściej tak:
Byłem na konferencji X. Słuchałem prelekcji firmy Y, która wdrożyła tę metodę. Scrum wydaje się ciekawą alternatywą dla tego, co obecnie robimy. Chciałbym go wypróbować w moim zespole.
I tu leży pies pogrzebany. Do Scruma najlepiej jest przekonać się w praktyce – stosując go w swoim zespole, w firmie. Wtedy możecie zobaczyć, czy się sprawdza. Jeżeli nie, szukać dalej – nowych pomysłów. Odrzucać te nieskuteczne, i zostać przy najlepszych.